czwartek, 24 grudnia 2009

...



Pusty rynek. Nad dachami
Gwiazda. Świeci każdy dom.
W zamyśleniu, uliczkami,
Idę, tuląc świętość świąt.

Wielobarwne w oknach błyski
I zabawek kusi czar.
Radość dzieci, śpiew kołyski,
Trwa kruchego szczęścia dar.

Więc opuszczam mury miasta,
Idę polom białym rad.
Zachwyt w drżeniu świętym wzrasta:
Jak jest wielki cichy świat!

Gwiazdy niby łyżwy krzeszą
Śnieżne iskry, cudów blask.
Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą -
Czasie pełen Bożych łask! 

Joseph Von Eichendorff, Boże Narodzenie

Wszystkiego co najlepsze !!!

sobota, 19 grudnia 2009

pomarańcze


Coraz bardziej świątecznie choć do nastroju radosnego oczekiwania to mi jeszcze daleko,na razie próbuje zrobić nastrój w domu, potem zajmę się swoim... No nie czuje tych świąt i już.
Na razie nabijam pomarańcze goździkami, zapach nieziemsku unosi się w całym domu i miło nastraja.Za oknem śnieg i mróz co tez poprawia nastrój.Na razie jest-14 stopni..i jakieś 5 cm śniegu, nieźle ...



 

 

Stroik świąteczny też nietypowy, trochę wiosenny ale cóż... taki będzie w tym roku...








Na giełdzie kwiatowej kupiłam jeszcze trochę dodatków: kawałki cynamonu i plastry suszonej pomarańczy. Chcę je powiesić na choince. A białe kule na oknie. Mam nadzieje że jakoś to wszystko wyjdzie :)




piątek, 18 grudnia 2009

świateczne klimaty

No to powróciłam do kartkowania, miłe wieczory z pyszna herbata i świecami natachają do miłych rzeczy :) Mam nadzieję że w święta choć chwile będę mogła na to poświęcić, bo nowe i stare obowiązki trochę mnie przytłaczają. kartka już nie świąteczna, choć mam w planie jeszcze jedną ale muszą wyschnąć elementy do niej ;). Oczywiście zdjęcia jakie każdy widzi, brak słońca i chmury na poziomie ostatniego pietra powodują że świat wokół szary...


 

 Powoli i u mnie robi się świątecznie, nabijane pomarańcze goździkami pachną jak diabli, to tu, to tam w pokoju pojawiają się świąteczne akcenty... chyba nie jest tak źle u mnie z tymi świętami. Na szczęście postanowiliśmy z połówkiem że jedzeniowo zrobimy akcje minimum, jednak od planów do realizacji to jednak daleko.
Na Wrocławskim rynku odbywa się, jak co roku, kiermasz, lubię takie klimaty zimowo, świąteczno, cepeliowskie. Ale chyba lepiej opowiada się zdjęciami.



 



 

 


Teraz zrobiło się bardziej świątecznie, temperatura -15 stopni i śnieg spowodowały, że święta są jeszcze bliższe. Mam nadzieje że taka pogoda utrzyma się jeszcze jakiś czas... tylko że mamy mały kłopot z pociągami... A jutro czeka mnie wyprawa na giełdę kwiatową, bosko :)

środa, 16 grudnia 2009

nie- światecznie

Nie czuje świąt... nic a nic.. nie mam ochoty na pierniczki pieczenie sprzątanie kolędy i inne takie... mam nadzieję że przelecą szybko i będzie z głowy.
Jak na razie to tak sobie chodzę po sklepach, oglądam wystawy, no i nic. Dzisiaj byłam w pięknej mydlarni do której często zaglądam... hm no dobra kiedyś częściej niż teraz ale jednak. Kocham piękne, glicerynowe, pachnące owocami mydełka. Tym razem jest jabłkowo-cynamonowe :) Niedługo pokażę ją tutaj całkiem z bliska ;)



Niedawno dostałam przepiękne tuszo-farby Ecolina. Mam kilkanaście kolorów i chyba właśnie zaczęła się moja przygoda z kolorowaniem stempli.  Na razie, dla rozpoznania, przyplątały mi się na kartkę ptaszydła które wykorzystałam do zrobienia kartki. Dodatkowo zostały polakierowane efektem kropli rosy. Tło kartki to papier pochodzący z kolekcji Anny Marii "Oblicza Barw" dla ILS.





No i przegryzam cukierki, co to miały być na choinkę, bo zastanawiam się czy w ogóle ją odkurzać. Więc ogólnie to świąteczna kicha.



wtorek, 15 grudnia 2009

kupowałam, kupuje i będe kupować

bo lubię ILS!!!!



A sklep świętuje własnie swoje 1 urodziny, gratulacje.

niedziela, 6 grudnia 2009

Kota i inne takie

Kota rzadko gości na moim blogu... jakoś tak... a szkoda bo fotogeniczna z niej bestia... a oto dowody!


ale tak serio to prawdziwy z niej poduchowy stwór który rzadko robi cokolwiek innego jak spanie czy przytulanie się do swojego pana... A dlaczego tak o Kocie? Bo dziewczyny z Kociego życia  wydały kalendarz na 2010 rok ze szczęśliwymi już kocimi nieszczęściami. Kalendarz piękny, a cel naprawdę ważny... więc zaglądnijcie tam choć na chwilę :)
No dobra kota nie jest potworem a cudną kicia przygarniętą kiedyś praktycznie z ulicy... do tej pory nie wiem jak Piotras się na to zgodził... a teraz? no cóż, żyć bez siebie nie mogą ...

a żeby już tak nie Tfurczo było to przyznam się do zakupoholizmu, własnego :) szkoda tylko że tak jak ktoś powiedział im więcej gadżetów i innych pierdółek tym mniej weny do tego wszystkiego... 
Wełna zakupiona u świetnej wrocławianki... na pewno wrócę ;)


I jeszcze ptaszory które zagoszczą w tym roku na mojej choince, no nie może być tak żeby co roku była taka sama... musiałam dokupić jeszcze jednego zielonego bo w tamtym roku kota dobrała się do choinki z niecnymi zamiarami, rozczarowanie że to tylko styropian było chyba większe niż mój żal po ptaszku ;)


No i wczoraj otrzymane papiery Webster's Pages "Petite papers" ... cóż boskie są ale naprawdę nie wiem jak ja je użyję... takie są boskie...


Długa ta notka ale zapomniałam o najważniejszym! W ramach wymiany na spotkaniu skraperek dostałam śliczny komplet od Doroty :)  Woreczek z mydełkiem już leży w szafie, choć powiem wprost że wolałabym żeby było go bardziej widać... ale cóż... no i piękną kartka... Masakra ile cierpliwości trzeba w sobie mieć żeby robić takie cuda :)


uf...

sobota, 5 grudnia 2009

mikołajkowe spotkanie Wrocławskie

Jak co miesiąc spotkałyśmy się z dziewczynami na Starogranicznej, i jak Zwykle Krulik ugościła nas pięknie... Właściwie nie ma o czym opowiadać bo robiłyśmy to co zwykle, gadałyśmy, jadłyśmy słodkości, macałyśmy przepiękne prace i wymieniałyśmy się doświadczeniami. Fajnie było ... A teraz zdjęcie choć nie wiem czy się uratuje bo i za tamte Lenka chce mi głowę urwać że ich nie ma ;) ale jakoś uciekły mi z czasoprzestrzeni na zawsze i tyle :)


 
 

 

Kasia (Katrina) pokazała nam różne techniki użycia tuszy Distress ... na sucho i na mokro ( prawie jak filcowanie ;) )


Tak wygląda efekt tuszowania na sucho, jak dla mnie bomba... a maska zrobiona przez Czarownicę i jej magiczna maszynkę :)

 

 

czwartek, 3 grudnia 2009

jesiennie

Zdjęcia jesienne czy już zimowe? We Wrocku na szczęście słońce, i to trzyma mnie na powierzchni, tylko w duszy jakiś niepokój...



 

i jeszcze to, co mi w duszy gra ostatnio... teledysk fajny, choć bez związku...


poniedziałek, 30 listopada 2009

czerwone korale...

No i znów niedziela minęła mi pod znakiem filcowania. W swojej szafie znalazłam czesankę którą kupiłam chyba ze dwa lata temu na allegro i całkiem o niej zapomniałam. Kolory uzyskane chyba domowym sposobem a i czesanka taka bardziej włosiasta i przaśna. Piękne mi wyszły, jestem z nich dumna :) A filcowanie przebiegło o wiele szybciej niż ze sklepowego towaru. Mam jeszcze dwa kolory piaskoworudy i zielony (kolor typu stara kanapa) Na pewno coś z nich wymodzę :) Jako dodatek zastosowałam trzy korale przypominające pomarańczowy bursztyn ...



 



A to są rzeczy którymi zajmuje się w pracy, i owszem to katalogi barw, ale nie farb :)





sobota, 28 listopada 2009

i znów świąteznie

To chyba ostatnia, tak sobie myslę... a może nie? Chciałabym zrobić jeszcze kilka kartek dla hospicjum o którym usłyszałam na forum. Dzisiaj boska pogoda znów... piękny ten listopad...
Karta zrobiona wg mapki której ani autora, ani bloga znaleźć nie mogę. To jest właśnie ta mania zapisywania wszystkiego na żółtych karteczkach, na szybko... ech



 



piątek, 27 listopada 2009

stonogowe candy

Świetne Candy zorganizowała Stonoga... warto tam zajrzeć i zobaczyć ;) a klikając na baner przeniesiesz sie do sklepu :)

Stonogi.pl - decoupage, scrapbooking, filcowanie

wtorek, 24 listopada 2009

filcowy naszyjnik

No to skończyłam wczoraj w nocy, a dzisiaj w pracy miał swój debiut... niektóre rzeczy zrobiłabym  pewnie teraz inaczej, ale i tak jest piękny... szkoda że zdjęcia nie oddają prawdziwych kolorów, ale co tam :) teraz chce zrobić coś w szarościach i fioletach ale nie mam jeszcze czesanki ...zna może ktoś sklep we wrocku gdzie mogę ją znaleźć? Kreaterie znam ;) ... chyba mnie wsysło na dobre...
Ręce niestety bolą nadal... może za bardzo przyciskam? kule są bardzo twarde wiec pewnie od tego... ech lubię takie szaleństwo, ale czas chyba pomyśleć o kończeniu kartek świątecznych, i jeszcze takich innych co je sobie obmyśliłam... a zegar tyka tik tak :)



 

a i zrobiłam jeszcze kolczyki, oczywiście... za mało zielone te zdjęcia mi wyszły bo niebieski faktycznie jest turkusowy... kocham turkusowy :)

 

 

poniedziałek, 23 listopada 2009

filmowe filcowanie

W ten weekend zrobiłam sobie sesje ze Strasznymi Filmami, co oczywiście zmusiło mnie do zajęcia czymś rąk, które w takich wypadkach stresują się najbardziej. Wiec sobie podziubałam trochę... To taki surowy dosyć wynik tego dziubania... jeszcze nie całkiem gotowe ale już do pokazania... te kulki teraz filcuje na mokro w celu "dotwardzenia"... masakra jak bolą od tego ręce, ale efekt, boski :)



A to znalazłam w pudle z filcem, śliczne drewniane korale ze słojami i w pięknym kolorze... skąd one tam ????


niedziela, 22 listopada 2009

weekendowo, orzechowo

Spokojny weekend, jakich niewiele w ostatnim czasie. Trochę wyrwany, bo miało być inaczej, ale bardzo potrzebny. W sobotę rano sprzątanie i kucharzenie, ale nie takie na szybko, na siłę, bo żołądek wykręca się na druga stronę, ale spokojne dla przyjemności. Strasznie dawno nie piekłam dlatego na kuchennym blacie wylądował wczoraj sernik na zimno ( bez pieczenia ale za to z winogronami) a późnym popołudniem ciasteczka z orzechami włoskimi. Przepis z głowy, właściwie najprostszy na świecie...



Przepis jest prosty:

ciasteczka z orzechami włoskimi

100g cukru trzcinowego
300g mąki tortowej
1 kostka masła
3 żółtka
2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
1 łyżeczka proszku do pieczenia
ekstrakt z wanilii
połówki orzechów włoskich ( nie wiem dokładnie ile tego było, bo co chwile sięgałam do puszki z orzechami, ale sporo

Ciasto przygotowujemy dokładnie tak jak robi się ciasto kruche, najpierw siekałam masło cukier i mąkę, potem dodałam resztę składników i ugniotłam. Gotowe ciasto zrolowałam w rulony około 1,5 cm i wstawiłam do zamrażalnika na 15 min. Kiedy ciasto się już schłodziło, rulony pokroiłam w krążki i zrobiłam z nich kulki wielkości większego orzecha  laskowego. Każdą z nich spłaszczyłam wciskając orzech. Wszystko piekło się w nagrzanym do temperatury 220 st. C piekarniku około 15 min.

Przyznam że ciasteczek wyszło sporo, ale pewnie znikną niebawem. Są naprawdę pyszne, maślane i kruche. A ja znalazłam w końcu zastosowanie do szklanego pojemnika kupionego wieki temu na Allegro. Myślę że świetnie będą się tam przechowywać.