niedziela, 27 listopada 2011

Pafnucy i fioletowa kartka

W moim domu, w piątek, zagościł nowy gość, który zostanie domownikiem. Jest czarny jak węgielek, ma niebieskozielone oczy i piękne puchate futerko. Ma też różne, złe doświadczenia życiowe za sobą, a mimo tego to ufny, mruczący mruczanki poduszkowiec. Nie chciałabym nawet wiedzieć co przeżył, ale na pewno dostanie tyle głaskania i przytulania ile potrzebuje. Imię wymyślone zostało przez pracowych kolegów, bo tam na początku Pafnucy mieszkał, więc w sumie to była przemyślana decyzja. Jak na razie lepiej się u nas czuje niż kota, lekko zszokowana kocia konkurencją. Na szczęście to nie wrogi dystans a delikatne przyglądanie się dziwnemu stworzeniu zadowolonemu z życia.

A o to Pafnucy



Kota... hm po minie widać co na to Kota.


A to kartka zrobiona niedawno, z pięknych elementów zestawu die-cuts Anny Griffin. bardzo lubie takie fiołkowo fioletowe klimaty :)





piątek, 25 listopada 2011

ciocina szarlotka

Lubicie jabłka? ja bardzo. Najpierw kwitnące jabłonie, potem smukłe drzewka z zielonymi zawiązkami a potem uginające się konary z dojrzałymi owocami. Towarzyszą mi przez cały rok. Przepis na ta szarlotka dostałam od mojej mamy chrzestnej która piecze najlepsze kruche ciasto na świecie. w sumie ciasto pieczone naprędce w czasie którego już nie chce pamiętać. Mam nadzieję że minął.


Przepis jest prosty:
  • 150 g masła
  • szklanka mąki
  • szklanka cukru
  • 3 żółtka
  • ekstrakt z wanilii
  • kilka łyżek kwaśnej śmietany
  • ewentualnie jak ktoś dodaje to proszek do pieczenia
wszystkie składniki ugniatamy jak klasyczne kruche ciasto  i wkładamy do lodówki na czas obierania i krojenia jabłek.
  •  8-9 sporych jabłek
  • ekstrakt z wanilii
  • garść rodzynek
  • dwie łyżki cynamonu
Jabłka kroimy na ćwiartki a następnie na mniejsze kawałki, polewamy ekstraktem dodajemy resztę składników i mieszamy. Ciasto wałkujemy, wykładamy do formy wysypujemy jabłka i przykrywamy resztą ciasta. Ze względu na nietypową formę, bolesławiecką brytfannę spód ciasta najpierw przypiekłam.





niedziela, 20 listopada 2011

jesiennie

Nie wiem jak to się stało ale jesień mi przepadła nie wiadomo kiedy. Przemknęła się chyłkiem, przeleciała po ulicach i parkach i znikła. W moim życiu wielkie zmiany, takie które dają nadzieję. I nie boje się.

a na zdjęciach 1 listopadowy spacer. To już tradycja.





Park Południowy


Miłej niedzieli.

niedziela, 6 listopada 2011

CHCE BYĆ KOBIETA Z MOICH SNÓW!

hm...