sobota, 20 października 2012

Obudzić w sobie dzecko

Przechadzając się po przyrynkowych uliczkach napotkaliśmy miejsce które mogłoby się stać spełnieniem marzeń niejednego dziecka. A tak właściwie, to najpierw spotkał nas cudowny karmelowy, słodki  zapach snujący się po uliczce  tuz przed drzwiami. Jak zrobić ręcznie słodkie kolorowe karmelki widziałam już dawno na youtube. Zachwyciły mnie wtedy możliwości form i wzorów układanych z karmelowej kolorowej kluchy, kreatywność cukierników robiących cuda. Teraz mogłam zobaczyć to sama.Słodkie Czary Mary zaprasza w określonych godzinach na pokazy tworzenia słodkich skarbów. Cały proces można zobaczyć od początku do końca... Co ważne można samemu zrobić sobie lizaka w dowolnym kształcie... Trafiliśmy jednak na moment kiedy trudno było małym klientom przeszkadzać w zabawie.


Bardzo spodobał mi się słodko bajkowy wystrój tego miejsca... rzadko można spotkać miejsce które tak bardzo pasowałoby do tego co jest tam tworzone...

 Z takiej słodkiej kluchy najpierw wyciąga się długie patyczki które są potem łamane na karmelki lub też formowane na lizaki.


 Można kupić oczywiście też już gotowe cukierki. Nie są tanie, ale robione ręcznie mogą być świetnym dodatkiem do prezentu nie tylko dla dzieci.

 

A tu link do filmiku z całego procesu tworzenia podobnych cudów... cudne rękodzieło, przyznacie, prawda?



A tu coś o tym miejscu :)

wtorek, 16 października 2012

Zupa dyniowa



Najlepsza na wieczorne posiedzenia przy telewizorze. Ciepła i rozgrzewająca. A przy okazji nie wymaga zbyt wiele pracy. Przepis zdobyty, a właściwie podarowany dwa lata temu uratował mi życie. Dzisiaj podaje go dalej. Wart wypróbowania. 


Przepis jest prosty. Potrzebujemy około 2 litrów wywaru z warzyw i kości. ( wersji ekstra szybkiej po prostu kostkę rosołową, ale nigdy się nie przyznam że jej używam ;) około 2 kg umytej obranej ze skóry i pokrojonej w kostkę dyni oraz około 2-3 cm bieżących świeżego imbiru. ( sproszkowanego nie testowałam więc nie wiem czy daje takie sam rozgrzewający efekt) oraz sól i pieprz do smaku. Wszystko to gotujemy aż do miękkości dyni a potem miksujemy ja na delikatny krem. Więcej nic nie dodaję, choć oczywiście można dodać odrobinę kremówki. Najlepsza jest gorąca podawana z uprażonymi na złoto pestkami dyni.

Jesień w tym roku przeleciała mi trochę przez palce, ciężko nadrobić stracony czas. 


Grzybobranie tez zaliczone i to ze świetnymi efektami... w sobotę planujemy kolejny wypad, choć nie wiem czy deszcz za oknem pozwoli nam na to.


A na dzisiaj takie rytmy.