sobota, 23 lipca 2011

201 czyli blogoexpress

No więc tak, w końcu mam wakacje, właściwie od 3 dni. I chyba z tego powodu świat wyje, płacze, dmucha i inne takie atrakcje nam powoduje... nie wiedziałam, że deszcz może padać w poprzek :) Czuję się trochę listopadowo, w ciepłych, góralskich skarpetach oglądając stare odcinki Ally Mcbeal i popijając porzeczkową herbatę. Jutro wyjeżdżam i właściwie nie wiem co z tym fantem zrobić... co spakować, a raczej czy dobrze spakowane... jak tu zabrać wszystkiego po trochę?

A na razie blogoexpressowe migawki, bo działo się dużo, a właściwie to nic się nie działo :)

Na polach co miało, to dojrzało, teraz czekać tylko trzeba na jakąś letnią,  nie listopadową pogodę...



Balkon zakwitł, zaskakując mnie samą... choć niby wszystko miałam dokładnie zaplanowane...



Pomidory dojrzały

Przetwory się zrobiły...

Kota jak zwykle zaciekawiona i zdziwiona światem...


Który wygląda z okna tak
Niedługo wracam, mam nadzieję że z weną w walizce...

poniedziałek, 11 lipca 2011

200 post

Hm nadal gonię, nadal się spieszę... jakoś mi dziwnie że lato, a ja nie mogę się wyrwać z tej matni... weekend przeleciał nie wiadomo kiedy i dlaczego... O spotkaniu skrapowym zwyczajnie zapomniałam... za intensywnie jak dla mnie to moje lato się toczy... chciałabym zwolnić już. A Wrocław nadal najpiękniejszy nocą...


sobota, 2 lipca 2011

Zamek Książ

Tą wyprawę planowaliśmy z Połówkiem od dawna, jednak zawsze coś nam przeszkodziło... Dopiero w ten długi weekend nadarzyła się okazja na wyprawę. Historia tej budowli jest długa i zawiła, możecie sobie poczytać o tym tutaj. Magia tego miejsca działa nadal, bo po Wałbrzychu dotąd krążą legendy o Książnickich podziemiach, czy miejscu pochówku Daisy.
Przyznam że zamek zrobił na mnie duże wrażenie, choć będąc ostatni raz tam w dzieciństwie, wydawał mi się  nieco większy...

 To najstarsza część zamku, zrobiła na mnie największe wrażenie...

 Nie wszystkie wnętrza zachwycały, część z nich po prostu odrestaurowano i stworzono miejsce dla artystów i ich prac.
To salon chiński z pięknymi, choć współczesnymi tkaninami ściennymi.
 Piękny miętowy salon choć nazywa się biały...
 i sufit w sali balowej

Nigdy nie lubiłam koni, przyznam się że nigdy nie miałam bliższego kontaktu z tymi zwierzętami, no może poza jeżdżeniem bryczką i wyścigami konnymi na Wrocławskich Partynicach... Tym razem miałam okazję nie tyle popatrzeć na nie ale także dotknąć, pogłaskać... zanim zdecyduję o tym żeby także spróbować jazdy na koniu minie trochę czasu, ale pierwsze lody przełamałam... A co do zamkowych stajni, to zrobiły one na mnie spore wrażenie...



 Obejrzeliśmy także pałacowe ogrody usytuowane na tarasach...

 A to dobry duch tego miejsca... szkoda że te czasy minęły bezpowrotnie...
 Przy pałacu znajdował się również kompleks szklarni. Cudowne rośliny, przede wszystkim cytrusy i fuksje sprawiły że wrócę w to miejsce raz jeszcze... jako pamiątkę przywiozłam sobie stamtąd  niewielką cytrynę, która rośnie teraz w mojej kuchni...

 A na deser w szklarniowej kawiarni zjedliśmy pyszny deser z malin na ciepło z lodami. To jedna z najładniejszych kawiarni w jakich byłam. Dużo roślin i delikatne drewniane konstrukcje.

 Opuncja


Na Dolnym Śląsku jest jeszcze wiele nieodkrytych przeze mnie cudownych miejsc, które warto zobaczyć. Mam nadzieję że będę miała okazję wam je tutaj opisać...