Do zrobienia jej potrzeba:
skórka z kilograma pomarańczy
1 szklanka cukru
1 szklanka wody
sok z 2 pomarańczy
Skórkę moczymy przez dobę, wychodzą wtedy z niej te wszystkie rzeczy, jakimi spryskuje się owoce przed transportem. Zresztą najlepsze pomarańcze są właśnie teraz, kiedy sezon jest na nie, najmniej w nich chemii. Po wymoczeniu, odciśnięciu wody i osuszeniu wszystko kroimy tak jak chcemy, ja lubię długie, cieniutkie paseczki które jeżeli potrzeba można potem pokroić na mniejsze kawałki. W tym czasie nastawiamy w garnku o grubym dnie wodę, sok i cukier. Gdzieś przeczytałam że nie należy takiego syropu mieszać, a jedynie delikatnie okręcać garnkiem. Kiedy cukier się rozpuści a syrop zacznie się "burzyć" wrzucamy skórki. Gotowałam je ponad półtorej godziny pod przykryciem, potem zdjęłam przykrywkę i smażyłam jeszcze około godziny. Prawie nic nie zostało z syropu, wszystko wsysło się w skórki i oblepiło je. Skórki zrobiły się pięknie szkliste. Zostawiłam je tak otwarte do rana, żeby przestygły... to są naprawdę moje idealne skórki pomarańczowe... a zapach w domu nie do powtórzenia!!!
wyglada pysznie ale przyznaje ze za skorka pomaranczy nie przepadam :)ale stronke sobie zaznacze :)
OdpowiedzUsuńummm. uwielbiam....
OdpowiedzUsuń