Kocham jesień. bardzo. Zastanawiam się za co i chyba za wszystko, a przede wszystkim za kolory, dynie, grzyby, astry i spadające liście. Mój dom też zmienia się na jesień... Zobaczcie jak.
Na obudowanym grzejniku wylądował świecznik z żywych roślin. Króluje tutaj cudowna roślina pernecja chilijska którą wypatrzyłam na giełdzie kwiatowej. Pięknie kontrastuje z zielonymi świecami, mchem i hederami.
A to obudowa grzejnika. Na szczęście duży stary żeliwny kaloryfer już nie psuje widoku.
Pachnące różami świece za grosze ( całe 8 zł za kg !!!!!)
I jeszcze wrzosy. Lubie je, choć w tym roku nie trafiłam na ciekawą odmianę. Zazwyczaj do ozdoby kupuję intensywnie purpurową odmianę "Larissa", tym razem jednak musiałam zadowolić się inną. I mam taką typowo wrzosową, ale też pączkową. Zdecydowanie dłużej stoją, i można spokojnie przesadzić je potem do ogrodu.
Tu już inna odmiana, nie znałam jej wcześniej i teraz testuję. Przed Wami "Marlies"
a z nowości doniczkowych zakochałam się w tych dwóch odmianach Begonii rex. Szkoda że nie wiem jak się nazywają.
Jutro już piątek hura!!!!!!!!!!!!!!!
ja jesień kocham ale tylko tę kolorową, ciepła babio-letnią, potem już nie kocham ani jesieni z szarugami ani zimy bez śniegu ani mokrego przedwiośnia tak więc, można się domyślić, że tylko wiosna i lato pozostają mi do kochania ;))). Dekoracje masz bardzo ładne, ja sama niewiele dekoruję obecnie , bo mam czas zabiegany i tylko wrzosy mam na stoliku ;)
OdpowiedzUsuńserdeczności!