sobota, 23 lipca 2011

201 czyli blogoexpress

No więc tak, w końcu mam wakacje, właściwie od 3 dni. I chyba z tego powodu świat wyje, płacze, dmucha i inne takie atrakcje nam powoduje... nie wiedziałam, że deszcz może padać w poprzek :) Czuję się trochę listopadowo, w ciepłych, góralskich skarpetach oglądając stare odcinki Ally Mcbeal i popijając porzeczkową herbatę. Jutro wyjeżdżam i właściwie nie wiem co z tym fantem zrobić... co spakować, a raczej czy dobrze spakowane... jak tu zabrać wszystkiego po trochę?

A na razie blogoexpressowe migawki, bo działo się dużo, a właściwie to nic się nie działo :)

Na polach co miało, to dojrzało, teraz czekać tylko trzeba na jakąś letnią,  nie listopadową pogodę...



Balkon zakwitł, zaskakując mnie samą... choć niby wszystko miałam dokładnie zaplanowane...



Pomidory dojrzały

Przetwory się zrobiły...

Kota jak zwykle zaciekawiona i zdziwiona światem...


Który wygląda z okna tak
Niedługo wracam, mam nadzieję że z weną w walizce...

2 komentarze: