niedziela, 23 czerwca 2013

przepyszny truskawkowiec.

Lato wdarło się do miasta upałem. Po tej mokrej i zimnej wiośnie aż trudno było uwierzyć że przyjdzie. Na polach wszystko toczy sie swoim tempem, więc pracy coraz więcej.... mimo to mam jeszcze czas na cokolwiek w kuchni. Ciasto z zeszłego weekendu. pyszne. Zrównoważone w smaku i bardzo, bardzo zwiastujące czas letni. Kocham ten czas kiedy zaczynają się owoce... teraz truskawki czereśnie i powoli wiśnie. Za chwile morele i brzoskwinie, potem śliwki, jabłka i cała reszta która nie wygląda jeszcze okazale na drzewach.

A dzisiaj truskawkowiec. Zainspirował mnie przepis znaleziony na Wielkim Żarciu. Polecam go, bo ciasto jest nieziemsko truskawkowe, a jednocześnie bosko lekkie i orzeźwiające. Zdjęcia zrobione właściwie w ostatnim momencie, jeszcze chwila i zostałyby okruszki....


Przepis jest prosty, i niepracochłonny... wymaga jednak baaaardzo dużej cierpliwości... Każe długo na siebie czekać...

Na biszkopt każdy ma własna recepturę. Potrzebny nam jest taki, który będzie niewysoki, maksymalnie 1,5 cm. Ma być jedynie podstawą ciasta.

Druga warstwą, jest warstwa mocno truskawkowe. U mnie nie widać jej było na całej powierzchni... za bardzo się pospieszyłam, nie wpłynęło to jednak na smak ciasta...
Potrzeba do niej około 250g truskawek zmiksowanych i delikatnie zagotowanych. Po wyłączeniu gazu dodajemy jedna galaretkę truskawkową (ja dałam malinowa) i mieszamy. Odstawiamy do wystygnięcia wylewamy na biszkopt. Jako że mi zależało na czasie, schłodziłam ją mocno, a wierzch biszkoptu posmarowałam cienką warstwą kwaśnej śmietany 18% aby jeszcze nie stężała masa nie rozmoczyła biszkoptu.

Druga warstwa to 2 galaretki rozpuszczone w 300ml wody, schłodzone i wymieszane z pół kilogramem zmiksowanych truskawek,  200g serka homogenizowanego waniliowego, 500ml jogurtu naturalnego (ja dałam typu greckiego) 3 łyżkami cukru pudru. Po wymieszaniu schłodziłam ta masę i zostawiłam do momentu kiedy proces tężenia był już widoczny i wlałam na pierwszą warstwę. Po około 2 godzinach na tężejącym cieście ułożyłam małe biszkopty. Ciasto stało i "dochodziło" w lodówce całą noc, ale warto było czekać... 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz