Najlepsza na wieczorne posiedzenia przy telewizorze. Ciepła i rozgrzewająca. A przy okazji nie wymaga zbyt wiele pracy. Przepis zdobyty, a właściwie podarowany dwa lata temu uratował mi życie. Dzisiaj podaje go dalej. Wart wypróbowania.
Przepis jest prosty. Potrzebujemy około 2 litrów wywaru z warzyw i kości. ( wersji ekstra szybkiej po prostu kostkę rosołową, ale nigdy się nie przyznam że jej używam ;) około 2 kg umytej obranej ze skóry i pokrojonej w kostkę dyni oraz około 2-3 cm bieżących świeżego imbiru. ( sproszkowanego nie testowałam więc nie wiem czy daje takie sam rozgrzewający efekt) oraz sól i pieprz do smaku. Wszystko to gotujemy aż do miękkości dyni a potem miksujemy ja na delikatny krem. Więcej nic nie dodaję, choć oczywiście można dodać odrobinę kremówki. Najlepsza jest gorąca podawana z uprażonymi na złoto pestkami dyni.
Jesień w tym roku przeleciała mi trochę przez palce, ciężko nadrobić stracony czas.
Grzybobranie tez zaliczone i to ze świetnymi efektami... w sobotę planujemy kolejny wypad, choć nie wiem czy deszcz za oknem pozwoli nam na to.
A na dzisiaj takie rytmy.
Też byliśmy na grzybach, ale mniej uzbieraliśmy. ;P Chodzi za mną dynia... chyba muszę wypróbować przepis. :) Pozdrawiam cieplutko! :*
OdpowiedzUsuńach... dyni miałam pod dostatkiem w ostatnią sobotę na festiwalu we Wrocławiu :) W domu też kilkadziesiąt tych pomarańczowych baryłek sobie leży. Za zupę co prawda raczej się nie wezmę, ale jakieś ciacho na pewno zrobię :)
OdpowiedzUsuńGrzybki piękne :) Pozdrawiam ciepło.
Trochę się buntuję patrząc na zdjęcie grzybów,bo w tym roku,w moich lasach taka ilość przypada na 100 osób:).Obiecuję za rok pokazać Ci swoje miejsca,oczywiście jeśli pod zdjęciami na blogu znajdzie się dopisek " ze Świetokrzyskiego " :)
OdpowiedzUsuńZupy z imbirem nie robiłam .Dawałam czosnek i gałkę muszkatułową ale miałam tylko jedną dynię tego roku :(
OdpowiedzUsuńNa grzybach byłam raz przez pół godziny ale samej to i tak niewielka frajda . Pozdrawiam,Bogna