No cóż, moje craftowe poczynania nadal oscylują wokół kwiatowych kompozycji i balkonowej rewolucji. Na balkonie dzieje się tak że za chwilę całe wieczory będę spędzać na podlewaniu. Połówek został poproszony o delikatne, acz stanowcze protesty przy nowych zakupach. Skończyło się tym, że przy wyborze osteospermum zaproponował wzięcie wszystkich dostępnych kolorów... Dobrze mieć przyjaciela w domu ;)
Poza tym zakwitły piwonie, które kocham miłością wielką... może nawet nie kwiaty, ale zapach który przypomina mi wyśniony w dzieciństwie ogród babci. Ta kompozycja to delikatna próba połączenia wielkich różowych kwiatów piwonii i alstroemerii których pełna pracowa szklarnia aż prosi o wypróbowanie czegoś nowego.
I już wiem kto mi podpija poranną kawę, na szczęście wtedy, gdy jest już zimna i nieprzydatna ;)
i tym optymistycznym akcentem, miłego weekendu :)
uwielbiam uzależniający zapach piwonii..
OdpowiedzUsuń