poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Wielkanocnie

Znów minął miesiąc, i znów mogę powiedzieć że ja nadal w wirze, z którego pewnie nie wyjdę szybko. Za oknem słońce i letnia już pogoda. W duszy cośtam gra... strasznie chciałabym wrócić do swoich spraw już. Na razie świątecznie więc i kucharsko...

Jak co roku na świątecznym stole stoi babka drożdżowa  zrobiona z bardzo prostego przepisu który stosuję od kilku lat. Prawda jest taka, że brakuje mi cierpliwości do długotrwałego wyrabiania ciasta drożdżowego... ten przepis tego nie wymaga... Właśnie mi się przypomniało że babcia używała specjalnego słowa do tej czynności... wymisić... warte zapamiętania...



Drożdżówkę ta piekę w formie którą dostałam dawno temu od taty, i nic w niej niezwykłego poza tym że to stara bocheńska forma zrobiona z kamionki... na początku myślałam że będzie tylko ozdoba mojej kuchni, a jednak ...

Przepis jest dosyć prosty, podawałam go już w poprzednim świecie, ale dla przypomnienia i mojej własnej wygody zamieszczam go tez tu...

DROŻDŻÓWKA NOCNA


1 szkl. mleka
½ szkl. oleju
1 szkl. cukru (może być mniej)
4 jajka
pół kostki drożdży
szczypta soli
Wsypujemy te składniki do miski i NIE MIESZAMY!!!!! Zostawiamy tak na noc lub przynajmniej 4-5 godzin. Po tym czasie dosypujemy ½ kg maki i mieszamy łyżka aż wszystko się dobrze połączy. Dajemy do formy nasmarowanej masłem i posypanej zmielonymi migdałami, lub bułką tartą...Odkładamy na chwilkę do wyrośnięcia i wkładamy do zimnego piekarnika który nastawiamy na 180 ºC. Pieczemy 50 min ale najlepiej sprawdzać jest patyczkiem.

Nie byłoby świąt bez moich ukochanych, babcinych szafirków... ten zapach jestem w stanie rozpoznać wszędzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz