Dawno, dawno temu zobaczyłam jak robi je Nigella. Składniki były trochę inne, bardziej śniadaniowe niż świąteczne ale zainspirowało mnie to do przemyśleń na ten temat. Potem zobaczyłam przepis u Stergi w styczniu tego roku... Długo czekał na realizację, i w sumie prawie popsuty piekarnik pomógł mi w decyzji zrobienia go. Przepis lekko zmodyfikowałam ale zasada pozostała taka sama, bakalie oblepione karmelem z lekka nutką piernikową...
Mój przepis jest taki:
- 200g orzechów laskowych
- 100g migdałów
- 100g prażonej dyni
- garść całej żurawiny suszonej
- garść pokrojonych fig suszonych
- garść miękkich, pokrojonych daktyli
- po jednym opakowaniu kandyzowanej skórki pomarańczowej i cytrynowej
- duża łyżka przyprawy do piernika
- 2 łyżki mąki
- 3 łyżki miodu
- 100g cukru
- 50g ciemnego cukru trzcinowego muscavado
orzechy, migdały i dynie porządnie wyprażyć, wsypać do miski razem z innymi bakaliami i mąką. Do garnka z grubym dnem dać miód, cukier i przyprawę do piernika, zagotować i rozpuścić wszystkie składniki, wlać do miski z bakaliami i porządnie wymieszać. Całość wysypać na okrągłą blachę wyścieloną papierem mocno posmarowanym masłem, mocno unieść, żeby było jak najmniej wolnej przestrzeni pomiędzy bakaliami. Piec około 60 min w piekarniku nagrzanym do temperatury 170st. Potem dowolnie kroić. Podobno można przechowywać te słodkości do 3 miesięcy, ale raczej nie sprawdzę, za szybko znika z pojemnika ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz