Dawno nie chodziłam w takich różach, w szafie żyją głównie szarości, brązy, i turkus, no czasem fiolet... a tu taka niespodzianka :) podoba mi się, kolor, fason, i dodatki. Szczególnie guzik kupiony na jakimś pchlim targu za uśmiech :) A ja powoli wychodzę z jesiennego szału sadzenia, siania, zbierania i ważenia... oby do wiosny :)
piątek, 29 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a tam do wiosny - na wiosne znowu będziesz pewnie coś siać:) ja tam czekam na śnieg :) pamiętam co mi obiecałaś:D
OdpowiedzUsuńPiękna broszencja! A ja zazdroszczę babrania się w ziemi, bo to uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńguzik super i pasuje do rozy :)
OdpowiedzUsuń