Zeza nie mam, a czy szczęście? Ja powiedziałabym że tak :)
A pięciolistna też je przynosi??? dziwna jest jakaś ...
a co do spraw skrapowych to w końcu przemogłam się i zasiadłam przy skrapowej szafie... na stół muszę jeszcze poczekać trochę ale jakoś mi to nie przeszkadza :0 zdjęcia potem bo teraz siedzę w papierach, pracowych
środa, 4 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ładna ta pięciolistna. Ja to nawet czterolistnej nie znalazłam...muszę się bardziej przyglądać temu co w trawie :). Dużo szczęścia życzę. :)
OdpowiedzUsuńOmamuniu! Ile szczęścia skomasowanego;-)))
OdpowiedzUsuńGdzie takie rosną???
Kiedyś wytrwale je suszyłam i wysyłałam w listach do przyjaciół.
A teraz nie pisze się listów...
Pozdrawiam cieplutko.
A pięciolistna, to chyba szczęście niezmienne i nieustanne;-)
Asiu gdzie można tyle szczęścia znaleźć ????? :):)
OdpowiedzUsuńO mamuniu! Toż to chyba jakieś poczarnobylskie??? W życiu tylu na raz nie widziałam!
OdpowiedzUsuńpracowe, nie pryskane, często koszone... było ich dużo więcej ale szczęściem trzeba się dzielić, to się podzieliłam ;)
OdpowiedzUsuń