poniedziałek, 4 lutego 2013

rzeczy której nazwa zaczyna się na E

nie znalazłam.  Jakoś  przychodzą mi do głowy tylko dwie nazwy: ekierka i Edmund. Ekierki nie wiedzieć czemu nie posiadam, a Edmund, kolega z liceum, czy też podstawówki siedzi na misjach w dalekim Kazachstanie. Dlatego czuję się wytłumaczona i zdjęcia w tym temacie nie będzie. 
Natomiast drugi jest w sumie symboliczny dla mnie: Nadzieja... Choć tak się zastanawiam czy ona już nie jest właściwie wiara, że dobrą obrałam drogę... Sama nie mogę się nadziwić jak tak szybko można uzyskać harmonię z samym sobą...
 A taki widok zobaczyłam po wejściu do domu... przepiękne, pachnące wiosną. I plucha śniegowo-deszczowa za oknem już jakby przyjaźniejsza ;)

A maleńkie żonkile już kwitną... i jak tu nie myśleć o wiośnie :)
 Zdjęcie zrobił Rom. Kiedy wracam do domu jest już prawie ciemno, co widać na poprzednim zdjęciu...


2 komentarze:

  1. Zazdroszczę Wam tej wiosny i tych faworków. Ja jeszcze wiosny nie czuję i faworków też nie ma. Może coś będzie w tłusty czwartek albo w ostatnią sobotę karnawału, tymczasem wcale nie ma zapału. H.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak zapał sie znalazł:)Niestety,znów mnie omineły najlepsze pączki na świecie

    OdpowiedzUsuń