środa, 29 września 2010

deszczowe zachody słońca

Woda leci z nieba już od 4 dni, chmury wiszą kilka cm nad dachami domów. Masakryczna pogoda, warta kubka herbaty z rumem, koca w kratkę i kociego mruczenia... wspominam sobie morze, zachody słońca  zapach ciepłego piasku i morza, świetne były te wakacje... A dzisiaj pokaże broszkę, którą zrobiłam w ciężki dla mnie dzień, kiedy optymizmu i słońca było mi trzeba bardzo. Pomogli przyjaciele, dobrze że są. 

Broszki znane z sieci, jednak zawsze każda inna :) Inspiracji za wiele żeby konkretnie powiedzieć kto pierwszy.



Gliniane, genialne guziki kupiłam na Wrocławskim Jarmarku Ekologicznym jaki odbył się w ostatni weekend. Gapa ze mnie i nie wzięłam aparatu, ech... Guzików jest więcej i właśnie robię sobie małą guzikową kolekcję do noszenia :)

 A to moje wspomnienia... oby do lata :)


niedziela, 26 września 2010

mikrokosmos

Z mojej wyprawy grzybowej do lasu sprzed dwóch tygodni, przywiozłam oprócz grzybów i szyszek kawałek mchu, który miał być ozdobą jednej donicy z kwiatami. Jakoś się tak złożyło że, że od tamtego czasu zamieszkał sobie w miseczce na kuchennym oknie, a kilka dni temu wprowadziła się tam biedronka. Jak to łatwo mieć swój mikrokosmos w domu. Tylko co jedzą biedronki????




A na koniec  kartka, która zrobiona w zamyśleniu, świetnie oddaje mój sobotni nastrój...

muszę sobie wszystko poukładać znów ...

niedziela, 19 września 2010

Eiffel tower

Tym razem jest na niebiesko... początkowo miała być to kartka na wezwanie Skrapujących Polek, jednak zapomniałam o jednym bardzo istotnym założeniu. A kiedy sobie przypomniałam o tych nieszczęsnych przeszyciach, kartka była już właściwie gotowa... tak wiec łącząc się ze skrapującymi dziewczynami pokazuję  kartkę tutaj :)




Wykorzystałam tutaj mój ulubiony stempel Toma Holza, który od dawna mieszkał sobie w mojej szafie... często wyciągany i oglądany, czekał na swój czas.  Sporo jeszcze takich ciekawostek niewykorzystanych mam, a ciągle kupuje nowe... ech to szaleństwo zakupowe :)

a za oknem piękna pogoda, zazdroszczę przyjaciołom wypadów na grzyby, lasu mi się chce... choć patrząc na to jak ostatnia wyprawa się skończyła, może to dobrze że dzisiaj domowo... zatoki już prawie zdrowe i tego się trzymam. Milej niedzieli wszystkim ;)

sobota, 18 września 2010

cukierkowo

Aż słodko mi od tej kartki, ale jestem z niej zadowolona... oddaje takie spokojne, słodkie odczucia które mam tej soboty... i miałam wczoraj. Nadal zachwycam się papierami Lavender Emotions, a szczególnie tym papierem kolekcji.



Zarówno kwiatki jak i tasiemka zostały spryskane Ecoliną 334 i 337 podobnie jak namalowane serduszka oraz podkolorowany kawałek papieru. Ecolina świetnie współgra z papierami do scrapbookingu ... A ćwieki są oczywiście marki Latarnia Morska.

Jeszcze trochę szczegółów...


poniedziałek, 13 września 2010

kota

Kota ma nową rozrywkę, usiłuje zmieścić się w pojemniki w które, w normalnym trybie, nie da rady żeby się zmieściła... Oto co ujrzeliśmy wchodząc do ciemnej kuchni... ktoś tu jest zły, że został przyłapany ;)

na to jak się stamtąd wydostaje wolałam nie patrzeć... w każdym razie udało się, bo już słychać radosne chrupanie ;)

niedziela, 12 września 2010

grzyby

Byłam na grzybach! Od kilku lat się na nie wybierałam i jakoś nigdy się nie udało. Szkoda że nie wzięłam aparatu do lasu, ale jakoś wydawało mi się to mało logiczne. Jednak wielki Nikon nie nadaje się na piesze wycieczki połączone ze schylaniem. A oto efekty... no 50% efektów... szkoda tylko że w lasach więcej ludzi niż grzybów... a teraz wracam do łóżka leczyć zatoki... ech

piątek, 10 września 2010

brusznica, czy jak jej tam

Pisałam już że kocham jesień? pisałam? to napiszę raz jeszcze... kocham okropnie :) Dzisiaj dostałam 2,5 kg szczęścia, endorfin i innych przyjemnych rzeczy. Czerwona borówka, czy tam borówka brusznica. Bosko :) teraz mrożę susze no i robię cudowną galaretkę.


Przepis jest prosty, na każde kilogram borówek daję kilogram cukru, gotuję jakieś 20 min i przelewam do malutkich, przecierowych słoiczków. Z nich jest najlepsza, w sumie nie wiem dlaczego ;). Potem pasteryzuję i studzę, a kiedy wystygnie powstaje pyszna, lekko gorzka galaretka...   I zapewniam nic nie jest za słodkie, tylko takie jakie ma być :) A jutro grzybowa wyprawa do lasu... nie mogę się doczekać :)

poniedziałek, 6 września 2010

wrzosowisko

Zakwitły wrzosy, prawie jednocześnie co rzadko zdarza się w moim ogrodzie. I zimowity tez... wiec jak tu myśleć o innych kolorach? Zapanował mi w głowie fiolet, i taki ciemny smutny, i ten bardziej lekki, kojarzący się z bzyczącymi pszczołami i zapachem miodu. Lubie takie lato przełamane jesienią... wszystko pachnie, dojrzewa, lubię ten stan :)

Bardzo polubiłam Florowe bransoletki, dlatego zrobiłam kolejna w tonacji z powyższego posta. Ech lato :)

niedziela, 5 września 2010

Spoza nas







nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo

przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas

ks. Jan Twardowski

szare jest piękne

Zapatrzona na bransoletki z laboratorium flory postanowiłam zrobić dla siebie podobną. Florowe oryginały są przepiękne. Trudno znaleźć w pracach tak współgrające ze sobą barwy jak właśnie tam. Moja bransoletka jest mniej kolorowa, bardziej szara, bo takie barwy zaczynają właśnie królować w mojej szafie. Kiedyś uciekałam od kolorowych pereł, choć same w sobie białe, rzeczne zawsze lubiłam. Tutaj pojawiły się kawałki muszli, fioletowe ciemne perły, niebieski koral i oczywiście lawa która nadaje ciepła całości. Bransoletka jest dosyć chaotyczna, ale to zamierzony efekt...



Usiłowałam trochę spatynować łańcuszek, ale niestety, ręce, stół, i wszystko wokół pociemniało prócz niego... masakra.

sobota, 4 września 2010

ciągle pada...

Za oknem nadal deszczowo. Jakoś za szybko mi to lato ucieka w tym roku. Z drugiej strony prawdziwie angielskie, mocno nasycone zielenią trawniki sprawiają że miasto wydaje się bardziej przyjazne. Wieczory spędzane pod kocem i przy tropikalnej herbacie powodują, że jakoś na chwilkę pozbyłam się potrzeby zabawy z papierem... Za to koraliki na dobre zagościły na pokojowej podłodze. 
Bardzo lubię ciemno-czarna gładka lawę wulkaniczną zamkniętą w niewielkich kulach. Jest łatwym tworzywem, do którego pasują prawie wszystkie dodatki. Tutaj z tybetańskim srebrem.


Kolejne z pięknym fluorytem. Bardzo lubię ten kamień, jest pełen ciekawych i pięknych połączeń barw. Zwany jest też kamieniem harmonii, zgadzam się z tym zupełnie :)


A na dokładkę, to czym zajmuje się codziennie ostatnio. Przetwory. Dzisiaj na tapecie nektaryny odmiany fantazja :) piękna nazwa i pyszne owoce :)


Miłego weekendu :)