Hm... przyznam szczerze że jak wcześniej nie mogłam się zdecydować czy chcę przenieść mój netowy, skrapowy świat w swoje życie to niewirtualne... tak teraz, comiesięczne spotkania na Starogranicznej to dla mnie chyba za mało trochę. Na szczęście powoli udaje nam się wprowadzać plan częstszych spotkań... Tym razem jakoś tak szybko poszło i właściwie trochę jakby przez przypadek zjawiły się wczoraj dziewczyny u mnie... Tylko muszę pamiętać żeby przed takimi spotkaniami nie sprzątać mojej szafy skarpowej bo i tak jej wnętrze ląduje na podłodze. Ale myślę że bawiłyśmy się nieźle, zresztą już za chwile to powtórzymy, tylko trochę gdzie indziej...
I co najważniejsze już wiem jak robić te zwariowane kropki perełkowe i kolorować kredkami... Czarownica jest mistrzem w tym ;) Ujarzmiłyśmy też maszynę, co nie jest taka prosta sprawą... bo okazuje się że 3 rodzaje podkładek (ABC) nie wystarczają żeby wszystko porządnie odbić czy powygniatać...Na razie szukam sposobu, aby lepiej wychodziły wzory z płytek fiskarsowych... aaa i chcemy zobaczyć jak wychodzi połączenie emmbosingowania papieru, połączone z jego stemplowaniem ... ech przyznam że kocham te nasze spotkania :)
A u mnie jak widać jeszcze choinkowo... chyba czas poskładać już i czarować wiosnę na dobre ;)