Czas leci nieubłaganie, nie obejrzałam się a minęły dwa tygodnie, a właściwie prawie trzy. Dla bloga to prawie wieczność, a w życiu krótka chwila wielu spraw, zdarzeń i całkiem miłych rodzinnych chwil. O tym opowiem pewnie w kolejnych postach. A dzisiaj o Wielkanocy... Tak się złożyło, że spędzamy ja razem, tylko we dwoje, pierwsze moje takie święta.
A dzisiaj pokaże wam jak zrobić wielkanocnego baranka.To moja rodzinna tradycja, a jak go zrobić uczone jest juz kolejne pokolenie.
Bierzemy masło, musi być bardzo miękkie, moja babcia mówiła że luźne:)
Kiedy postura jest już gotowa, wykałaczka robimy baranowi loki. Oczy są z pieprzu, choć moja babcia robiła je z całych goździków.
Doklejamy jeszcze uszy i baranek wielkanocny gotowy. Trzeba go jeszcze schłodzić, dlatego lepiej przygotować go dzień wcześniej.
A to mój wielkanocny koszyk ;)
I baran na wielkanocnym stole
A pogoda... no cóż, od kilku miesięcy niezmienna...
miłego świętowania :)