Uff i mamy już prawie połowę lutego. W pracy panika. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko jeszcze kupy się trzyma. Dziwne podejście, które kiedyś było również moim udziałem, zastanawia nad sensem tego wszystkiego. Na szczęście mam w sobie spokój, w domu spokój, inny świat, którego tak bardzo kiedyś mi brakowało. Oderwania od spraw w sumie mało ważnych... i dystansu jeszcze. Przez te dni tyle miłych spraw sie skumulowało, że teraz trudno wybrać te ważniejsze... ale po kolei.
Wymyśliłam sobie fajny przepis na ciasto. Mokre, budyniowe, nie za słodkie, z leciutka gorzka nutką karmelizowanej pomarańczy...
CIASTO KARMELOWO POMARAŃCZOWE
Pieczemy biszkopt, najlepiej w formie 30x30 cm
Masa budyniowa, karmelowa
1 litr mleka
4 żółtka
4 łyzki maki ziemniaczanej
1 kopiasta łyżka mąki pszennej
4 łyżki cukru muscovado ciemnego
1 kostka masła
Gotujemy normalny budyń. 3/4 litra mleka gotuję a w tym czasie miksuję resztę mleka, żółtka, cukier, mąkę pszenną i ziemniaczaną. Muscovado daje cudowny zapach oraz karmelową barwę, dlatego nie potrzebujemy już wanilii. Całość wlewamy do gotującego się mleka, trzymamy na gazie tyle czasu, aby wszystko się zagotowało i chłodzimy.
Masło i budyń powinno mieć mniej więcej jednakowa temperaturę, miksujemy jedno z drugim i przekładamy lekko zwilżony biszkopt. Na wierzch ciasta układamy pomarańcze.
karmelizowane pomarańcze które położyłam na górze zrobiłam tak:
2 pomarańcze pokrojone 3 mm w plastry razem ze skórką,
1/3 szkl. cukru
sok z 2 pomarańczy
sok i cukier podgrzałam na gorącej patelni nie mieszając płynu łyżka, a poruszając patelnią, kiedy powstał już karmel ułożyłam plasterki pomarańczy i dusiłam w nim tak długo, aż stały się szkliste.
Ciasto jak dla mnie jest boskie, i pewnie nie raz zagości w moim domu :)
A tym czasem drogowców i nas zaskoczyła zima :) taka śnieżna, prawdziwa, cudownie puchata :)
Skutki były ciut opłakane dla butów, ale na szczęście problem został rozwiązany i nowe buty w trybie ekspresowym kupione :) Fajnie mieć rycerza obok siebie ...
Swoja droga pamiętacie tą reklamę mentosów gdzie dziewczyna odrywa obcas z drugiego buta i leci dalej ??? teraz miałam okazje sprawdzić, że to niemożliwe. I jak tu uwierzyć reklamom :)
A santpaulia którą mam od kilku lat zrobiła mi niespodziankę i zakwitła ... i jak tu nie kochać zimy co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz