niedziela, 30 stycznia 2011

optymistycznie

Miałam ciężki tydzień, sporo spraw, zajęć, wykładów od których odwykłam. Weekend też pracowity, dlatego dopiero niedzielnym popołudniem zabrałam  się za koralikowanie. Przyznam szczerze że bardzo mnie to odpręża i na pewno na tym kolejnym już naszyjniku nie poprzestanę. 
Zawsze z czerwienią miałam problem, rzadko nosiłam,  nie miałam żadnych dodatków,  i dopiero właściwie duży, srebrny pierścionek kupiony u Kruka kilka lat temu spowodował że kolor powolutku zaczął gościć w mojej szafie... choć jak sobie teraz tak myślę to i tak bardzo szumnie powiedziane. No nic, nastąpiła chyba zmiana warty i powoli czerwienie wchodzą u mnie na salony.

To  właściwie zapowiedz, ale trudno było nie wykorzystać dzisiejszego, pięknego słońca do zdjęć...
Do tego naszyjnika niestety kupiłam mieszankę różnych  rodzai koralikowych maleństw, co dało  dodatkową atrakcje w poszukiwaniu i nawlekaniu każdej odmiany oddzielnie. Ale czego się nie robi... Zważywszy na to że zużyłam prawie 200g mieszanki, uważam że mam niezłe parcie na czerwony.




A to cudowna igła kupiona kiedyś w Empiku co ratuje życie i skołatane nerwy przy nawlekaniu.... teraz tylko muszę jeszcze skombinować zapięcie. To w poprzednim, turkusowym projekcie zdaje rezultat, ale chciałabym wymyślić  coś bardziej praktycznego i estetycznego... może znajdzie się gdzieś jakiś tutorial  do tego?

Kota tez łapała promienie słońca... w całej swej rozciągłości, tylko ciągle ktoś jej przeszkadzał... popatrzcie na ten wzrok... prawie jak Bastet... hm przydałaby się... a może jednak?


A w piekarniku zabójczo pachną mufinki pomarańczowe, przepis wkrótce bo pyszne i wypróbowane na dużej próbie prawie ochotników ;)


poniedziałek, 24 stycznia 2011

turkusowe morze korali

Strasznie długo myślałam nad tym projektem, jakieś dwa lata, i właściwie jakoś nie zapowiadało sie że w końcu zrealizuje zamierzenia, Prototypem był tutaj mój stary, znaleziony gdzieś na pchlim targu naszyjnik z maleńkich kawałeczków korala, właściwie z milionów maleńkich kawałeczków korala... chciałam coś innego bardziej w moim typie i kolorach jakie teraz noszę... Drugim kopem był blog longredthread w którym znalazłam swoją wizje, już jak najbardziej urzeczywistnioną. Trzecim wizyta w sklepie z koralikami, gdzie cudownie można było je sobie nabierać do woreczków za pomocą łyżeczki. Ogólnie sklep drogi jak diabli, ale sama przyjemność przebywania w takim miejscu jest sporo warta...

Moje zakupy, choć zdjęcie nie oddaje w całości urody korali, były baardzo udane...


Zrobienie z tego całości, przy różnych próbach łączenia poszczególnych sznurów  zajęło mi dwa weekendowe dni, sama podziwiam swoja wytrwałość w nawlekaniu, jak świstak :)




Oryginalny kolor, taki właśnie wodno niebiesko-zielony, bardzo mi się podoba ;)
 
Teraz w planach krwisto czerwony i szary, aż jestem ciekawa na ile mi cierpliwości starczy... koraliki już lecą.

środa, 19 stycznia 2011

mufinki z ciasta francuskiego

O tym że dobre ciasto francuskie nie jest złe, pisałam już kiedyś na tym blogu. Szybkie do upieczenia, z możliwością posłodzenia, polukrowania, posolenia i czego tam sobie zapragniemy. Późnym wieczorkiem, kiedy rolada tężała w lodówce a ja wiedziałam, że nie mogę się do niej dobrać wymyśliłam, może nie całkiem samodzielnie, coś na wzór mufinek  z ciasta francuskiego. Dla mnie to świetne połączenie sernika i tegoż ciasta które można uzyskać w zaledwie 30 min...



Potrzebujemy:
paczkę dobrego ciasta francuskiego  robionego na maśle
300g twarogu ( ja jak zwykle ulubiony)
1 łyżeczkę cukru pudru
1 łyżka budyniu śmietankowego
4 połówki brzoskwiń z zalewy
trochę jasnego cukru muscavado
cukier puder do posypania

Ciasto rozwijamy i kroimy na 12 części, kawałki powinny być mniej więcej kwadratowe. Wkładamy do papilotek i do mufinkowej formy. Na dno kładziemy po kawałku brzoskwini.  Ser mieszamy z cukrem i budyniem, wkładamy po trochę do każdego zagłębienia. Wierzch posypujemy muscavado i wkładamy do gorącego piekarnika na około 20 min. Trzeba uważać na wystające końcówki ciasta, bo lekko za mocno mi się przy piekły, co oczywiście nie odebrało im świetnego smaku....


Zdjęcie robione ciemna nocą,  przyznajcie że taki widok uspokaja :)))


a ostatnio wieczory spędzam w miłym towarzystwie :), ciekawe co z tego wyniknie, bo wszystkie postanowienia z nią związane jakby zrealizowałam... szybko poszło...

 

niedziela, 16 stycznia 2011

rolada z malinami

Strasznie lubię piec, czasem nawet gotować... ale pieczenie zawsze było tym co uspokaja, relaksuje... szczególnie to nocne, kiedy nikt nie przeszkadza i można sobie do woli  marudzić do siebie że coś nie wychodzi. Już nawet to moje nocne pieczenie weszło w legendy rodzinne... 
Na roladę miałam ochotę od dawna, a właściwie to bardziej na zrobienie jej niż zjedzenie, ale to inna sprawa. Wczoraj wieczorem przyszła pora, i nawet mikser, który zepsuł się tuż po włączeniu nie przeszkodził. Jak wiadomo nieszczęścia i zepsute "maszyny" domowe chodzą parami, więc po piekarniku i tak miało się coś stać, dobrze że mikser bo właściwie była już na niego pora. Potem wszystko poszło już gładko i przyznam szczerze nie sądziłam że takie to proste. Nawet ubijając trzepaczką. Bazą przepisu było to ciasto znalezione u myniolinka, polecam zresztą ten blog, przejrzałam sobie go wczoraj i znalazłam wiele ciekawych przepisów świetnie napisanych.


Ciasto (nieco zmodyfikowane)
5 jajek
3/4 szklanki cukru pudru
1 szklanka mąki tortowej
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
kilka kropel wody różanej

Żółtka ubijamy z cukrem, dodajemy wodę różaną,  mąkę tortową wymieszaną z mąką ziemniaczaną i proszkiem a na końcu ubitą pianę. Całość wylewamy na dużą blachę wyłożoną papierem do pieczenia (moja miała wielkość 30x4 cm, i warstwa ciasta była dosyć cienka, ale jak widać wcale to nie przeszkadzało mu urosnąć. Piec 15-20 min w temperaturze 180stopni. Po wyjęciu dosyć szybko zwijamy gorące ciasto w roladę. Jest na tyle cienkie i elastyczne że można zrobić to bez trudu

Krem jest prosty

300 ml śmietany 30% (ubijałam ja w słoiku, masakra... hm a właściwie słoikiem, jakkolwiek to brzmi)
2 łyżki cukru pudru,
300 g serka, (ja dałam mój ulubiony "ulubiony", bo mascarpone wyszło ze sklepu i ślad po nim zaginął, choć oczywiście pewnie byłby lepszy),
3 łyżeczki żelatyny zalane 4 łyżkami wrzątku i ostudzone,
3 duże garście mrożonych malin,
kilka kropel wody różanej

Śmietanę ubijamy na sztywno ( z powodu braków sprzętowych u mnie słoikiem, nawet szybko poszło w sumie), delikatnie mieszamy z cukrem pudrem, wodą różaną,  serkiem i żelatyną. Dodajemy zamrożone maliny i chwilkę czekamy aż masa zacznie się delikatnie ścinać. Całość wylewamy na ciasto chwile wcześniej rozwinięte (papier oczywiście ściągamy) i szybkim ruchem zawijamy w roladę. Trzeba pamiętać o bokach, żeby zostawić jak najmniejszy margines bez masy, bardzo żal potem tego kawałka. Opakowujemy w folię wcześniej obsypując cukrem pudrem, żeby jeszcze wilgotny biszkopt nie przykleił się do niej i wkładamy najlepiej na noc do lodówki. Powiem szczerze, prócz tego wsadzenia do lodówki i czekania całą noc, reszta to łatwizna.



A wiki została wyciągnięta, więc drżyjcie narody, kalanchoe zabiera się za szycie :) 
i tym optymistycznym akcentem życzę miłej niedzieli :)

sobota, 15 stycznia 2011

Jak nie moja

Zrobiłam kartkę z okazji chrztu, i kolory i tematyka jest mi bardzo odległa, ale jednak bardzo miło mi się ta kartkę robiło...  zaczynam wyjmować z szafy te wszystkie rzeczy, które kupiłam kiedyś, i do tej pory nie udało mi się ich wykorzystać... teraz miałam okazję...


jak widać nadal ćwiczę tuszowania... podejrzewam że będzie ich coraz więcej na moich pracach...  a poza tym prawie 10godzina i 10 stopni a za oknem egipskie ciemności... oby do wiosny :)

środa, 12 stycznia 2011

kobiety

Czasem przychodzą dni kiedy wolimy pobyć same ze sobą, we własnym świecie. Każde słowo boli i rozczarowuje, zabiera skrzydła. Ja dzisiaj tak mam. I mam kartkę sama dla siebie. Moje ulubione malarstwo i styl lat 20... muszę jeszcze tylko poszukać trochę ciekawych czcionek, bo to co oferuje word trochę mnie rozczarowuje...



niedziela, 9 stycznia 2011

szyję

Na początku broszki, w ulubionych kolorach i takie jakie lubię, trochę nieokrzesane, krzywe, strzępiące się tu i tam... Z dodatkami z kolczyków i z pasmanterii...

Te kolczyki miałam nosić na uszach, nie przy broszce, ale jakoś tak wyszło że  trafiły tu :) teraz zastanawiam się co zrobić z drugim.



No i szyje zasłony z ptaszorowych materiałów ... boskie są i myślę że będą pasować do skrapkowni... ech jutro do roboty, masakra. Miłego tygodnia!


sobota, 8 stycznia 2011

kartka resztkowa

Jakoś mi to kartkowanie coraz lepiej idzie, mimo wielu innych zajęć i zwykłemu leniuchowaniu na urlopie... Ale co piękne szybko się kończy i niedługo wracam w stary dobry rytm, którego jednak trochę mi brakuje... Wczoraj postanowiłam zrobić kartkę z tego co miałam na biurku, bez grzebania w pudelkach i innych takich. padło na zielony, no cóż wywołuję wiosnę czy to się podoba czy nie. kartka prosta a użyte właściwie przez przypadek elementy właściwie do siebie pasują :)




Kartka z nauki tuszowania gąbkami innymi niż Inkssentials, no cóż może i wynik zadowalający ale jednak tych na razie nie pobiły... kiepsko się nimi wygładza powierzchnie i jakoś tak mi nie bardzo z nimi było. A koronkowy stempel z pięknej serii Tea at Elsie's Collection Kaisercraft. 

 A kota jakby nie zauważyła odwilży i tych 6 stopni na plusie i dalej trzyma się blisko kaloryfera... i tylko dzwięk karmy wpadającej do miseczki jest w stanie ja stamtąd wyciągnąć...

piątek, 7 stycznia 2011

Hortensje

Bardzo lubię te rośliny, szczególnie te o niebieskich kwiatach, szkoda że trzeba zapewnić im bardzo szczególne warunki żeby zakwitły w tym kolorze, tym bardziej podziwiam ogrodników którym się to udaje... 

Kartka zrobiona pod wpływem porządków robionych w skrapowej szafie... znalazłam tam wiele ciekawych papierów do decu, które z powodzeniem można używać w scrapbookingu... strasznie lubię takie znaleziska :)



Oczywiście uzyłam moje kochane UTEE które jest na topie... tym razem dużo cieńsza warstwa, ot tyle żeby usztywniła mi papier i błyszczała. Nie chciałam tu efektu pęknięcia szkła...


 Katasiaczek pokazała fragment swojej twórczej powierzchni, więc ja pokazuje swój :) ktoś mnie kiedyś zapytał czy moim hobby jest kolekcjonowanie pudełek, tyle ich mam... ale w nich prawdziwe skarby ;)

czwartek, 6 stycznia 2011

Róże

Jakoś kreatywnie mi się zrobiło w nowym roku, ciągle siedzę w craftowej szafie i dłubie... I fajnie mi z tym...  Wiem że sprzyja temu urlop, ale mam nadzieje że taki kraftowy będzie ten rok. 
Jakoś wcześniej nie zauważałam papierów K & Co, ale seria Handmade a szczególnie papier Scarlets zrobiły na mnie ogromne wrażenie, Szkoda że z tej serii mam tylko kilka sztuk. Ta tartka powstała właściwie przypadkowo, miało być zupełnie coś innego. Zazwyczaj tak bywa, ja sobie a ręce sobie.



Nieliczne elementy na niej, naklejone są warstwowo... pięknie mi się to skomponowało z papierami BG Porcelain... kocham tą serie i bardzo żałuję że niewiele z jej elementów jest jeszcze dostępnych w naszych sklepach craftowych... Ptaszor pochodzi z papieru Conservatory - Aviary


A to róże jakie dostałam od połówka, jakoś ostatnio częściej o tym pamięta, co warto odnotować :)


Miłego świętowania... jeszcze zimowo, a mi się tu wiosna zrobiła :)

środa, 5 stycznia 2011

100 książek które warto przeczytać

Z czytaniem to u mnie jest różnie, raz połykam książkę za książką, żeby za chwilę zapomnieć o czytaniu na 2-3 miesiące. Trochę to u mnie chaotyczne, dlatego kiedy zobaczyłam u Kasi ta listę postanowiłam, że warto spróbować.

Lista wygląda tak:

1. Duma i uprzedzenie – Jane Austen
2. Władca Pierścieni – JRR Tolkien
3. Jane Eyre – Charlotte Bronte
4. Seria o Harrym Potterze – JK Rowling
5. Zabić drozda – Harper Lee
6. Biblia
7. Wichrowe Wzgórza – Emily Bronte
8. Rok 1984 – George Orwell
9. Mroczne materie (seria) – Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje – Charles Dickens
11. Małe kobietki – Louisa M Alcott
12. Tessa D’Urberville – Thomas Hardy
13. Paragraf 22 – Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira (?)
15. Rebeka – Daphne Du Maurier
16. Hobbit – JRR Tolkien
17. Birdsong – Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu – JD Salinger
19. Żona podróżnika w czasie – Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch – George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem – Margaret Mitchell
22. Wielki Gatsby – F Scott Fitzgerald
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie) – Charles Dickens
24. Wojna i pokój – Lew Tołstoj
25. Autostopem przez Galaktykę – Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead – Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara – Fiodor Dostojewski
28. Grona gniewu – John Steinbeck
29. Alicja w Krainie Czarów – Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby – Kenneth Grahame
31. Anna Karenina – Lew Tołstoj
32. David Copperfield – Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii (cały cykl) – CS Lewis
34. Emma- Jane Austen
35. Perswazje – Jane Austen
36. Lew, Czarwnica i Stara Szafa – CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem – Khaled Hosseini
38. Kapitan Corelli (w innym tłumaczeniu: Mandolina kapitana Corellego) – Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy – Arthur Golden
40. Kubuś Puchatek – AA Milne
41. Folwark zwierzęcy – George Orwell
42. Kod Da Vinci – Dan Brown
43. Sto lat samotności – Gabriel Garcia Marquez
44. Modlitwa za Owena – John Irving
45. Kobieta w bieli – Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza – LM Montgomery
47. Z dala od zgiełku – Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej – Margaret Atwood
49. Władca much – William Golding
50. Pokuta – Ian McEwan
51. Życie Pi – Yann Martel
52. Diuna – Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm – Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna – Jane Austen
55. Pretendent do ręki – Vikram Seth
56. Cień wiatru – Carlos Ruiz Zafon
57. Opowieść o dwóch miastach – Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat – Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą (również: Dziwny przypadek z psem nocną porą) – Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy – Gabriel Garcia Marquez
61. Myszy i ludzie (również: O myszach i ludziach) – John Steinbeck
62. Lolita – Vladimir Nabokov
63. Tajemna historia – Donna Tartt
64. Nostalgia anioła – Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo – Alexandre Dumas
66. W drodze – Jack Kerouac
67. Juda nieznany – Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones – Helen Fielding
69. Dzieci północy – Salman Rushdie
70. Moby Dick – Herman Melville
71. Oliver Twist – Charles Dickens
72. Dracula – Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród – Frances Hodgson Burnett
74. Zapiski z małej wyspy – Bill Bryson
75. Ulisses – James Joyce
76. Szklany kosz – Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki – Arthur Ransome
78. Germinal – Emile Zola
79. Targowisko próżności – William Makepeace Thackeray
80. Opętanie – AS Byatt
81. Opowieść wigilijna – Charles Dickens
82. Atlas chmur – David Mitchell
83. Kolor purpury – Alice Walker
84. Okruchy dnia – Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary – Gustave Flaubert
86. A Fine Balance – Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty – EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie – Mitch Albom
89. Przygody Scherlocka Holmesa – Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection – Enid Blyton
91. Jądro ciemności – Joseph Conrad
92. Mały Książę – Antoine De Saint-Exupery
93. Fabryka os – Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze – Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców (również: Sprzysiężenie osłów) – John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alece Springs – Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie – Alexandre Dumas
98. Hamlet – William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady – Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo

Instrukcja obsługi:
1. Pogrub te tytuły, które przeczytałaś.
2. Użyj kursywy przy tych, które masz zamiar przeczytać. (ja mam zamiar resztę tego co nieprzeczytane więc sobie podarowałam )
3. Wykreśl te tytuły, których nie masz zamiaru czytać, albo byłaś zmuszona przeczytać za czasów szkolnych i je znienawidziłaś. (tylko Orwell, katowana tym w LO zaparłam się i tak mi zostało, choć kto to wie ;) )
4. Umieść to na blogu.

No to co? zaczynamy :)

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Spotkania rodzinne

Spotkania rodzinne maja to do siebie, że dają siłę do zmierzenia sie z wieloma sprawami, zrozumiałam i doceniam.



a dla mojego dziadka kolejnych 90 lat :)